Kij w mrowisku, czyli rzecz o hamulcach [felieton] (Doti )
źródło: Redakcja
Nie będę bronić honoru górali. Nie będę i już. Niech inni próbują. Będę oszczędna w słowach, bo czas leci, a czas to pieniądz, a pieniądz to „dutki”, a… No właśnie.
Świat się chyba przewrócił swoimi cienkimi nóżkami do góry, bo – o, zgrozo! – wszyscy „jadą” na tych górali. Żeby tak jeszcze inni, ale że już nawet „swoi”?
Nic, tylko siąść i płakać nad rozlaną góralską herbatką. Do czasu jednak, oj, do czasu. Chore to wszystko. To znaczy my, „tutejsi” chorujemy. Na grypę, na przeziębienie, chytrość, bezmyślność. I nijak się nie idzie wyleczyć. Przeciw dwu ostatnim nie wymyślono szczepionki. I powoli konamy. Obyśmy jedno zdążyli rzec – „Grzechów naszych głównych nie pamiętaj nam, turysto…”.
Ech, dziwny jest ten świat. Dziwne to Zakopane. Gdzie ta świetność, gdzie te Krupówki pełne tłumów? Zadeptaliśmy się w tym owczym pędzie, by mieć więcej. I co? I nic! Miej, niż zero. Bo radni paskudni, bo sąsiedzi blokują, bo Byrcyn nie „popuści” z Gubałówką, bo parkingów nie ma, bo po prostu łuki są zbyt szerokie i kuszą, by omijać…
Do lamusa odchodzą w Zakopanem tradycyjne, kuchennołacińskie przekleństwa. Teraz najbardziej obraźliwym jest powiedzieć do kogoś „ty hamulcu”, wszak wszyscy wiedzą, że od hamulca do chama niedaleka droga. Powstała ustawa o prohibicji, może teraz czas na zakaz hamowania?
Mniej więcej codziennie spotykam dra Chramca. Siedzi w fotelu i kiwa z politowaniem głową. Patrzy na Tatry i myśli. Ciekawe, czy zna już plany tych, którzy pracują za jego plecami…
Jeżeli znalazłeś/aś błąd, nieaktualną informację lub posiadasz materiały(teksty, zdjęcia, nagrania...), które mogą rozszerzyć zawartość tej strony i możesz je udostępnić - KLIKNIJ TU »»